piątek, 3 grudnia 2010

Trzęsienie ziemi


Tak trzeba określić to, co wydarzyło się w ostatnich dniach w Wałbrzychu. Przed drugą turą wyborów na prezydenta miasta sztab kontrkandydata obecnego prezydenta ujawnił to nagranie (z góry uprzedzam, że językowi esteci nie powinni słuchać go bez nieco przytkanych uszu). Buta i chamstwo, jakie przebija z wypowiedzi senatora PO, Romana Ludwiczuka, nie są jeszcze tak szokujące, jak "załatwiactwo", którym wręcz poraża. Co więcej - będzie ono teraz przedmiotem analizy organów ścigania.

Pomyślałby ktoś - kolejny lokalny polityk, któremu obecność w parlamencie uderzyła do głowy jak woda sodowa. No i tutaj niestety trzeba dojść do jeszcze smutniejszych wniosków. Już nie o to chodzi, że należał do Krajowego Sądu Koleżeńskiego swojej partii, bo jej los jest mi jakby obojętny. Ten facet od 4 lat jest prezesem Polskiego Związku Koszykówki. To do niego należały istotne decyzje dotyczące funkcjonowania jednej z najbardziej popularnych dyscyplin sportowych w Polsce, choćby obsada stanowisk selekcjonerów pierwszej reprezentacji męskiej i żeńskiej. To on stworzył wręcz wodzowski model zarządzania związkiem, otaczając się gronem przytakujących na każdym kroku popleczników. To on zasiadał jednocześnie we władzach Polskiej Ligi Koszykówki, firmując swoim nazwiskiem chaos organizacyjny, nieudane - przez blisko 3 lata - próby znalezienia tytularnego sponsora dla ligi koszykarzy, marginalizację rozgrywek w telewizji oraz "cudowne" recepty na zbudowanie świetlanej przyszłości reprezentacji w postaci obowiązku gry w drugiej kwarcie (w praktyce wielokrotnie trenerzy tylko do tych 10 minut ograniczali ich występy) tzw. młodych talentów w wieku 22-23 lat. Ludwiczuk nie był w stanie podjąć realnych działań, które umożliwiłyby odzyskanie popularności basketu. Okazja była znakomita - w zeszłym roku Polska organizowała przecież męski Eurobasket, czyli jedną z największych w Europie (po piłkarskich ME) i nośnych medialnie imprez sportowych w grach zespołowych. W Polsce tego zainteresowania nie było specjalnie widać, a frekwencję na trybunach ratowali kibice z innych krajów, głównie Litwy, Serbii czy Słowenii. W przyszłym roku Litwini pokażą nam, na czym polega profesjonalna organizacja Eurobasketu, a zwłaszcza odpowiedni klimat wokół tej imprezy... I tak było lepiej, bo na rok 2009 przypadła prawdziwa eksplozja popularności Marcina Gortata. Jednak to nie pan prezes sprawił, że ona wybuchła, ale występy centra Orlando Magic. Ludwiczuk odtrąbił sukces propagandowy, ale nikt z działaczy koszykarskich nie chciał się wychylić i przyznać, że było nieco inaczej. Ta cisza dowodzi, że brakuje kogoś, kto stanowiłby realną opozycję dla działacza-polityka z Wałbrzycha.


Panie Ludwiczuk - bez względu na to, czy prokuratura dopatrzy się w Pana zachowaniu znamion przestępstwa, czy też nie, jest takie pojęcie jak honor. Oprócz rezygnacji z członkostwa w Platformie, jak najszybciej powinien zrezygnować Pan ze stanowiska prezesa PZKosz. Staropolskie porzekadło głosi: kończ waść, wstydu oszczędź...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz