Już trzy dni po triumfie w PLKK zakomunikowano, że Wisła Kraków przedłużyła o kolejny rok kontrakty z trenerem Jose Ignacio Hernandezem i jego asystentem Jordi Aragonesem. Niewątpliwie jest to duży sukces działaczy klubu z Reymonta, a do tego gwarancja stabilizacji. Hernandez wyciagnął wnioski po wcześniejszym sezonie, gdzie w rozgrywkach ligowych wiślaczki zajęły dopiero piąte miejsce, za bardzo koncentrując się na Eurolidze. W mijającym sezonie nie było wątpliwości, że to właśnie krakowianki mają najlepszy zespół w PLKK. Poza tym ćwierćfinał Euroligi jest potwierdzeniem pozycji na arenie europejskiej. Już za miesiąc hiszpański trener poprowadzi reprezentację swojego kraju na mistrzostwach Europy rozgrywanych w Polsce, gdzie w fazie grupowej zmierzy się właśnie z Polkami.
W kolejnych tygodniach nadchodziły informacje o zawodniczkach przedłużających umowy na przyszły sezon. Pozostają reprezentantki Polski - Ewelina Kobryn, Paulina Pawlak, Katarzyna Krężel, a także Erin Phillips, Nicole Powell i Jelena Lewczenko. Można powiedzieć, że władzom klubu w pełni powiodły się wcześniejsze założenia - te właśnie zawodniczki mają stanowić trzon zespołu w sezonie 2011/12. Podpisano także nowy kontrakt z Magdaleną Leciejewską, jednak w jej przypadku sprawa jest bardziej skomplikowana. Z powodu poważnej kontuzji straci ona nie tylko Eurobasket, ale i całą pierwszą część sezonu. Poza tym nieznana jest przyszłość Mai Vucurović. Co prawda ma ona jeszcze ważny przez rok kontrakt, ale nie da się ukryć, że najlepiej dla młodej Serbki byłoby trafić do klubu, w którym miałaby więcej możliwości gry. Poza tym w mogłaby zwyczajnie nie mieścić się w meczowym składzie z uwagi na obecność w kadrze sześciu innych zawodniczek zagranicznych, podczas gdy właśnie sześć może występować w PLKK.
Z zespołu odeszły natomiast Andja Jelavić i Gunta Basko. Ta pierwsza zdecydowanie nie spełniła oczekiwań - jako rozgrywająca miała rozsądnie kreować grę, współpracować z podkoszowymi zawodniczkami, a wprowadzała wiele chaosu w poczynania wiślaczek. Wobec słabszej postawy, w drugiej części sezonu grała już zdecydowanie mniej. Inna sprawa, że już samo sprowadzenie Chorwatki do Krakowa było kontrowersyjne, bo przecież jej styl gry był znany, a zachwycanie się faktem, że w sezonie 2009/10 miała najlepszą średnią asyst w Eurolidze - mocno na wyrost. Natomiast doświadczona Łotyszka być może zostałaby w Wiśle na kolejny sezon, ale zamierza zawiesić swoją karierę i urodzić dziecko. Na pewno jej dalsza gra w krakowskim klubie była bardziej prawdopodobna niż Jelavić, chociaż także od Basko oczekiwano lepszej postawy. Wpływ na jej dyspozycję miala kontuzja, która wyeliminowała ją z gry na blisko dwa miesiące.
Działacze Wisły nie próżnowali i szybko podpisali kontrakty z nowymi zawodniczkami. Najpierw została zaangażowana 32-letnia Belgijka Anke De Mondt - nominalna "dwójka", która może grać także jako niska skrzydłowa, a nawet rozgrywająca. Poprzednich kilka sezonów spędziła w Salamance, zatem jest aktualną mistrzynią Euroligi. Nie była tam pierwszoplanową postacią, jednak w meczach ćwierćfinałowych mocno dala się we znaki wiślaczkom, znacznie ograniczając poczynania Phillips. W ekipie prowadzonej przez doskonale jej znanego trenera będzie zapewne specjalistką od defensywy, wcielając sie od czasu do czasu w rolę punktującej zawodniczki. W kwestii rozgrywającej było sporo spekulacji, ale prawie nikt nie spodziewał się, że do Krakowa trafi 22-letnia Ana Dabović. Mimo młodego wieku Serbka jest juz znana w Europie, w zeszłym sezonie notowała bardzo dobre statystyki w FIBA Cup w barwach Dynama Nowosybirsk. Jest dość wysoka jak na "jedynkę" (180 cm), może grać także jako rzucający obrońca. Szybka i dynamiczna, zdobywająca wiele punktów (najwyższa średnia w FIBA Cup), powinna wnieść sporo ożywienia do Wisły i być pewniejszym punktem zespołu nż chimeryczna Jelavić.
Ponieważ Leciejewska wróci do gry dopiero w połowie sezonu i nie wiadomo, w jakiej będzie formie, koniecznością stało się zaangażowanie zawodniczki na pozycje 4-5. W najbliższych dniach ma zapaść bardzo oczekiwana przez wszystkie kluby decyzja PLKK (wcześniej podobno było to niemożliwe...) - ile zawodniczek z polskim paszportem ma przez cały czas przebywać na parkiecie. Dotąd były to dwie, a teraz jest dość prawdopodobne, że będzie musiała tylko jedna. W takiej sytuacji nie miałaby specjalnego znaczenia narodowość tej podkoszowej zawodniczki. Wiele wskazuje na to, że będzie nią reprezentantka Czarnogóry, Milka Bjelica, w poprzednim sezonie występująca w Lotosie Gdynia. Jeśli ten transfer dojdzie do skutku, powinna być bardzo cennym uzupełnieniem duetu Kobryn - Lewczenko. Na pewno też posiadanie większej - po powrocie Leciejewskiej - liczby podkoszowych będzie istotne w kontekście rozgrywek ligowych, bo właśnie na pozycjach 4-5 wyraźne wzmocnienia poczyniono w Polkowicach.
Posumowując - koszykarki Wisły w przyszłym sezonie na pewno nie będą mieć słabszego składu, a wręcz należy sądzić, że jest silniejszy. Ważne też, że w pozostałych klubach ekstraklasy przymiarki do składu w nowych rozgrywkach dopiero trwają, a w Krakowie jest on praktycznie zapięty na ostatni guzik.
PS. Aktualizacja danych: 23 maja klub poinformował, że w przyszłym sezonie w Wiśle będzie występować - zgodnie z wcześniejszymi nieoficjalnymi informacjami - Milka Bjelica. Wielkim zaskoczeniem (chociaż czy na pewno?) jest natomiast to, że w Krakowie nie zagra już Lewczenko, która już po podpisaniu nowego kontraktu otrzymała ofertę z innego klubu spoza Polski i wyraziła dużą chęć jej przyjęcia. Wiele to świadczy o jej profesjonalizmie, a raczej braku takowego... W zamian zatrudniona została 31-letnia węgierska środkowa, Petra Ujhelyi, której styl gry i osiągnięcia, zwłaszcza w porównaniu do Białorusinki - delikatnie mówiąc - nie rzucają na kolana. Poinformowano także o zatrudnieniu w najbliższym czasie polskiej zawodniczki (prawdopodobnie także podkoszowej). Ta informacja każe nieco zrewidować wcześniejsze ambitne plany dotyczące awansu do najlepszej ósemki Euroligi, lecz cóż - z niewolnika nie ma pracownika... W tej sytuacji trudno mówić o ewolucji w składzie, chociaż rewolucji także nie ma.
Także 23 maja poinformowano o decyzji władz ligi, zgodnie z którą w przyszłym sezonie na parkiecie w rozgrywkach PLKK będzie musiała przebywać przez cały mecz tylko jedna zawodniczka z polskim paszportem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz