Tym razem będzie o innym nowym pośle, byłym wybitnym sportowcu - Macieju Zielińskim. Jego koszykarska kariera, jak również działalność po jej zakończeniu, dowodzą, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Mierzący 198 cm rzucający obrońca lub niski skrzydłowy prawie całą karierę spędził w Śląsku Wrocław, z 3-letnią przerwą na studia w USA. Kolekcjonował tytuły mistrzów Polski (ma ich na koncie aż osiem), zaliczał świetne występy w Pucharze Europy, a potem Eurolidze, będąc jednym z prawdziwych liderów swojej drużyny. Był uznawany MVP sezonu w polskiej ekstraklasie oraz finałach play off. Również w reprezentacji Zieliński odgrywał znaczącą rolę, choćby na pamiętnych mistrzostwach Europy w 1997 roku. Styl gry przysporzył mu mnóstwo zwolenników, nie tylko we Wrocławiu. Szybki, skoczny, silny fizycznie, świetny zarówno w ataku, jak i obronie, gdzie notował wiele przechwytów, popisujący się bardzo widowiskowymi slum dunkami. Dodatkowy atut stanowił fakt, że popularny "Zielony" był leworęczny, przez co bardzo ciężko było go upilnować. Charakterystyczne rzuty z półdystansu o tablicę po wcześniejszym zwodzie wyprowadziły w pole niejednego przeciwnika.
W 2006 roku, w wieku 35 lat, Zieliński uznał, że czas pożegnać się z parkietem. Na początku kolejnego sezonu klub urządził mu pożegnanie. Przed meczem Śląska w hali Orbita wywieszono koszulkę z numerem 9, który został zastrzeżony - odtąd żaden zawodnik wrocławskiego klubu nie może grać z tym numerem. Dotąd takie uroczystości były znane tylko z NBA, zatem uhonorowanie w ten sposób "Zielonego" jeszcze bardziej podkreśla skalę jego zaslug dla klubu i polskiego basketu w ogóle.
Były już koszykarz został miejskim radnym, aktywnie działając na rzecz rozwoju sportu we Wrocławiu, m. in. przy okazji męskiego Eurobasketu w 2009 roku i spraw związanych z organizacją Euro2012. Objął także funkcję prezesa koszykarskiego Śląska Wrocław - jednak nie tego ekstraklasowego, który po wykupieniu dzikiej karty gra obecnie w ekstraklasie, ale faktycznego spadkobiercy wielkich tradycji, występującego obecnie w drugiej lidze.
Czas pokaże, czy Maciej Zieliński sprawdzi się w roli posła (będzie reprezentować PO). W każdym bądź razie, jego dotychczasowa działalność jako radnego, a także zasłużona popularność zdobyta dzięki wspaniałym występom na koszykarskich parkietach, wierności jednemu klubowi i osobowości, nakazują przypuszczać, że posiada ku temu znacznie większe szanse niż "człowiek, który zatrzymał Anglię".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz