środa, 10 sierpnia 2011

U bram raju


Dokładnie za dwa tygodnie będzie już wiadomo, czy Wisła Kraków po raz pierwszy w historii wystąpi w piłkarskiej Lidze Mistrzów. Szanse na dostąpienie tego zaszczytu są niemałe. W ostatniej fazie kwalifikacji czeka rywal jak najbardziej do przejścia - cypryjski APOEL Nikozja.

Wiślacy rozpoczęli rywalizację od drugiej rundy eliminacyjnej, gdzie spotkali się z mistrzem Łotwy - Skonto Ryga. Po wyjazdowej wygranej 1:0, ekipa Roberta Maaskanta w pełni kontrolowała wydarzenia w Krakowie, co zaowocowało wynikiem 2:0. Kolejna runda to już trudniejsza przeprawa, przynajmniej w teorii. Litex Łowecz u siebie przeważał, stworzył wiele sytuacji podbramkowych, jednak to wiślacy okazali się zabójczo skuteczni, wygrywając 2:1. Rozstrzygnęła bramka Meliksona, który po świetnym prostopadłym podaniu Wilka zachował się jak rasowy napastnik. Bułgarzy odgrażali się, że w Krakowie znajdą sposób na mistrzów Polski. Owszem, także rozpoczęli z ofensywnym nastawieniem, ale pod koniec pierwszej połowy to Wisła przejęła inicjatywę, czego efektem był gol Meliksona po kapitalnej wymianie podań z Małeckim. W pierwszym kwadransie drugiej połowy Maor wykorzystał rzut karny, po - notabene wątpliwym - faulu na nim. Wpawdzie Litex strzelił kontaktową bramkę, jednak tuż po wejściu na boisko Wilk pozbawił Bułgarów resztek nadziei. Nietrudno zauważyć, że głównym autorem obydwu zwycięstw był Melikson, który zwłaszcza w rewanżu zagrał kapitalnie. Trzeba jednak podkreślić, że cały zespół wyciągnął wnioski ze spotkania w Łoweczu i w drugim gra wyglądała już wyraźnie lepiej. Bilans dwumeczu 5:2 jednoznacznie wskazuje, która drużyna była lepsza.

Wypada wspomnieć o zmianach kadrowych w Wiśle. Przeprowadzone w letniej przerwie zmiany poszerzyły możliwości manewru Roberta Maaskanta. Nie chodzi tu bynajmniej o ilość, ale jakość. Grających niewiele lub praktycznie wcale Żurawskiego, Łobodzińskiego, Riosa, Boukhariego, Branco oraz częściej lub rzadziej występujących w podstawowym składzie Cikosza i Riosa zastąpili piłkarze więcej wnoszący do zespołu. Michael Lamey prezentuje się na prawej obronie pewniej od swojego słowackiego poprzednika, powrót po rocznym pobycie w Belgii Juniora Diaza korzystnie wpłynie na rywalizację o miejsce w defensywie, podobnie jak obecność Marko Jovanovicia, który jednak na razie z przyczyn formalnych nie może grać w rozgrywkach polskiej ekstraklasy. Natomiast Ivica Iliev wręcz z miejsca wywalczył sobie miejsce na skrzydle drugiej linii, będąc jednym z najlepszych piłkarzy zespołu. Pojawienie się Davida Bitona sprawia, że Genkow nie może już czuć się tak pewny miejsca w ataku jak w rundzie wiosennej. Izraelczyk w dwóch meczach ekstraklasy strzelił dwie bramki. Póki co, niewiadomą jest przydatność Gervasio Nuneza, jednak młody Argentyńczyk może stanowić ciekawą opcję w środku pomocy.

Zatem letnie nabytki wzmocniły rywalizację o miejsce w podstawowym składzie i o to właśnie chodziło. Niemal na każdej pozycji trener dysponuje dublerami, których pojawienie się nie osłabia siły zespołu, a nawet może wnieść nowe elementy do gry. Jest to szczególnie ważne z uwagi na ilość meczów, czekających wiślaków w tej części sezonu. Wiadomo przecież, że nawet w wypadku - odpukać!!! - niepowodzenia w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, Biała Gwiazda zagra w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Problemem może okazać się godzenie pucharowej rywalizacji z grą w polskiej ekstraklasie - wówczas szeroka i wartościowa kadra jest wręcz niezbędna.

APOEL Nikozja nie będzie łatwym rywalem, pomijając już fakt, że to ta drużyna jest rozstawiona. Dawniej rywalizacja z cypryjskimi drużynami była wręcz formalnością, a dzisiaj to one sa wyżej notowane od polskich. Ekipa z Nikozji - w składzie z Marcinem Żewłakowem i Kamilem Kosowskim - w sezonie 2009/10 grała w Lidze Mistrzów, urywając nawet punkt londyńskiej Chelsea na Stamford Bridge. Podobnie jak Wisła, także APOEL jest prawdziwą mieszanką piłkarskich narodowości. Jednak na pewno trudniejszym rywalem byłyby FC Kopenhaga czy Dinamo Zagrzeb.


Jedno jest pewne - 17 sierpnia na stadionie przy Reymonta będzie się działo! Pomimo wyższych cen biletów, na trzech trybunach zasiądzie komplet 23 tysięcy widzów. I tylko szkoda, że oddanie trybuny zachodniej tak opóźnia się w czasie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz